Vicky Pollard -
najbardziej butna i energiczna postać z całej Little Britain.
Mówi z szybkością karabinu bardzo maszynowego i najczęściej
to, co przyniesie jej ślina na język (a przynosi jej cholernie dużo).
Zapytana np. o to dlaczego nie napisała eseju o Lordzie Kitchenerze,
potrafi odpowiedzieć w jednym, bardzo złożonym zdaniu, że miała iść do
Karla, ale Shelley Todd, która jest dziwką powiedziała, że
Destiny ukradła siano, a Ashley Cramer powiedziała, że brat Samanthy
śmierdzi błotem...
Jej znak rozpoznawczy to różowa kurtka z dresu fachowo
naciągnięta w okolicach brzucha. Idealnie komponuje się z jej bujną
kitą, która nie jednej już rzeczy była w jej życiu świadkiem.
Vicky Pollard
jawi się nam jako matka sześciorga dzieci, osoba, która bez
skrupułów wpycha małe grube dziewczynki do basenu, czy
kobieta, która nie jednego chłopa owinęła sobie
wokół kciuka.
Tak tak! Na Vicky P. nie ma mocnych! Nawet miejscowa policja nie jest w
stanie jej przegadać, a w ramach kompromisu musi wysłuchać jej do
końca. Koniec w jej wykonaniu zawsze jest długi i przebudowany. W kilka
sekund możemy się dowiedzieć rzeczy, które nie śniły się
nawet najbardziej ziomalskim z ziomali. Respekt!